czwartek, 30 września 2010
Pancakes Shiro
Te naleśniki po raz pierwszy jadłam gdy jeszcze studiowałam japonistykę. Robił mi je Shiro, i to od niego mam ten przepis. Chociaż próbowałam już kilku różnych przepisów na pancakes, to chyba kolejne eksperymenty sobie podaruję, bo zawsze wracam do tego - jest niezawodny. Można je podawać z serkiem homogenizowanym, bitą śmietaną, dodawać do nich orzechów, zatapiać w nich owoce, posypywać cukrem pudrem, smarować miodem albo nutellą. Ja najbardziej uwielbiam je polane syropem klonowym, pancakes bez syropu klonowego to już nie to :)
Składniki (na potężną porcję, ja zazwyczaj robię z połowy):
4 szklanki mąki
1,5 szklanki mleka
2 szklanki maślanki
4 jajka
1 szklanka cukru
1/2 szklanki roztopionego masła
1 łyżeczka soli
3 łyżeczki proszku do pieczenia (zapisane mam: 1 torebka proszku do pieczenia :) )
1 łyżeczka sody
Ulubione dodatki
Koszt: ok. 5-6zł
Czas wykonania: zależny od ilości patelni :) ok. 30 minut
Wykonanie:
Mieszamy sypkie składniki. Dodajemy do nich mleko i maślankę, mieszamy, masło, mieszamy, żółtka, mieszamy (ja najczęściej miksuję mikserem po prostu). Osobno ubijamy pianę z białek, po czym delikatnie musimy je wmieszać do masy łyżką (przyznaję się bez bicia, ostatnio zapomniałam ubić piany z białek i dodałam całe jajka, i też wyszły :) chociaż mniej puchate). Gdy mamy już gotową masę rozgrzewamy patelnię teflonową. Ważna uwaga - nie natłuszczamy jej w żaden sposób! Ma być suchutka. Wylewamy solidną porcję ciasta na rozgrzany teflon, i obserwujemy. Po pewnym czasie powinny zacząć pojawiać się bąbelki, które wskazują na to, że wszystko jest ok ;) Pancakes pieczemy dość długo z jednej strony, aż ciasto zacznie się ścinać do samej góry, a na drugą stronę przewracamy tylko na kilkanaście sekund (czasami tylko kilka). Patrz zdjęcie poniżej - mniej więcej w tym momencie przewracamy naleśnika :) Podajemy z ulubionymi dodatkami, najlepiej na ciepło (chociaż następnego dnia, na zimno, też są pyszne). Jeżeli chcemy mieć pancakes z owocami, to wkrajamy je bezpośrednio do ciasta, albo układamy na patelni, gdy naleśnik zaczyna się ścinać.
Pełnoziarniste penne z pomidorkami i orzechami.
Mój, całkiem udany, eksperyment kulinarny. Więc puszczam w świat :) w oryginale (i na zdjęciach) ten makaron ma w sobie jeszcze poszatkowane suszone morele. Chociaż są interesujące, to chyba jednak lepiej sobie ten słodki akcent podarować, same pomidory z orzechami będą dużo lepsze. Olej orzechowy można pominąć, albo zastąpić oliwą z oliwek. Ale jeżeli zdecydujemy się na oliwę, to lepiej jej dodać bardzo malutko, bo może mocno zmienić smak.
Składniki:
400g pomidorków koktajlowych, słodkich i dojrzałych
Kilka (6-7) orzechów brazylijskich (http://www.ekozakupy24.pl/var/img/shop/big/caeddc262e101cc416f6d492d4b91bd9.jpg - to takie~)
Olej orzechowy
Przyprawy - pieprz, sól
Pół paczki pełnoziarnistego makaronu penne (można użyć normalnego, oczywiście)
Koszt: ok. 10zł
Czas wykonania: ok. 30 minut
Wykonanie:
Pomidorki obskubujemy z gałązki, wrzucamy na sito, myjemy. Kroimy je na połówki (jeżeli są naprawdę malutkie) albo na ćwiartki. Wrzucamy na dużą, szeroką patelnię, z odrobiną oleju orzechowego. Dusimy pod przykryciem aż zmiękną i puszczą sok, doprawiamy odrobiną pieprzu i soli. Orzechy siekamy drobno, i na osobnej patelni podprażamy, pamiętając, żeby dość często je mieszać. Mają zacząć pachnieć, ale nie mogą za bardzo zbrązowieć, bo staną się gorzkie - najlepiej co jakiś czas próbować. Podprażone orzechy dodajemy do pomidorków, i jakiś czas jeszcze dusimy, żeby przeszły aromatem. W tym czasie gotujemy makaron, odcedzamy, układamy na talerzach. Nakładamy odpowiednią ilość naszego sosu pomidorowego, i polewamy całość cieniutką strużką oleju orzechowego.
czwartek, 9 września 2010
Tagliatelle z grzybami leśnymi
Z okazji weekendowego wyjścia do lasu - makaron na obiad. Wygląda może niezbyt, ale w smaku jest przepyszny, jeden z moich najbardziej udanych makaronów. Szkoda tylko, że grzybów tak mało, więc raczej go nie powtórzę...(chyba, że uda mi się dostać na targu ;)).
Składniki:
Grzyby leśne (u mnie głównie maślaki i prawdziwki, było ich kilkanaście)
250g makaronu tagliatelle (inny też się nada, oczywiście)
Mały kubek śmietany 18%
Pół kostki grzybowej (niekoniecznie)
Jedna cebula (niewielka)
Przyprawy - pieprz, sól, gałka muszkatołowa
Odrobina masła
Koszt: ok. 5zł, nie licząc grzybów :)
Czas wykonania: ok. pół godziny
Wykonanie:
Grzyby oczyszczamy, kroimy w mniejsze kawałki. Na patelni (duuużej i głębokiej) na maśle szklimy poszatkowaną cebulę, po czym dodajemy grzyby i przykrywamy. Dusimy ok. 10 minut na małym ogniu, aż grzyby zmiękną, i puszczą wodę. Śmietanę wrzucamy do miseczki. Do kubka nalewamy ok. 1/4 wody, i rozpuszczamy kostkę grzybową (woda powinna być ciepła, ale nie gorąca). Następnie do kubka wrzucamy łyżkę śmietany, mieszamy (hartując). Wlewamy miksturę do śmietany, i mieszamy do połączenia. Ja to wszystko robię dlatego, że zawsze mam wrażenie, że sama śmietana wlana na patelnię mi się zważy, i wyjdzie nieapetyczna breja :) w ten sposób się przed tym zabezpieczam. Poza tym moja ukochana śmietana jest odrobinę za gęsta na sos, więc ją tym bulionem grzybowym trochę rozrzedzam.
Wlewamy śmietanę na patelnię, do grzybów. Dosypujemy sporo pieprzu, odrobinę soli, i ok. pół łyżeczki gałki muszkatołowej. Zostawiamy na bardzo małym ogniu, mieszając dość często, i czekając aż zacznie pyrkać. W międzyczasie gotujemy makaron, który odcedzamy na sitku gdy będzie już miękki, i bez przelewania zimną wodą wrzucamy na patelnię, do naszego sosu. Mieszamy, niech makaron ładnie oblepi się sosem i grzybami. Wrzucamy na talerze, wsuwamy. Smacznego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)