sobota, 19 listopada 2011
Faszerowane łódeczki ziemniaczane
Uff. Czy mnie tu naprawdę nie było miesiąc? Niewybaczalne. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Może tylko to, że jak nie jestem na zajęciach to jestem na praktykach, jak nie jestem na praktykach to siedzę nad zleceniami, jak nie siedzę nad zleceniami to widuję się z Pandą i jeszcze czasami usiłuję trochę pospać. Z przymusu ograniczam się do dań szybkich i nieskomplikowanych, które na blogu albo się już pojawiły, albo są za proste żeby się pojawiać.
Dziś danie poprzedzone krótkim wstępem. Mężczyzna twierdzi, że głównym produktem eksportowym Podkarpacia są ziemniaki - produkuje się z nich samochody, tkaniny, napoje oraz dachówki, nie mogę więc mieć do niego pretensji, że to jedyne co chce jeść, bo tak go wychowali. Na moje nieszczęście wiejska część rodziny obładowała mnie siatką wiejskich ziemniaków z wolnego wybiegu, w związku z czym przez tydzień jedliśmy ziemniaki. Kiedy na nieśmiałą propozycję, że może teraz byśmy zjedli spaghetti usłyszałam "ale jak to spaghetti z ziemniakami?" miarka się przebrała - zażądałam kilkudniowego odwyku od pyr.
Odwyk nie potrwał długo, jako że chcąc sprawić przyjemność Połówce poszłam na łatwiznę i zakupiłam składniki na rarytas, o którym wspominał mi parę tygodni wcześniej. Przepis pochodzi od Agaty, przyjaciółki Pandy - dzięki! :)
Danie jest na trzy solidnie głodne osoby, my nie zjedliśmy wszystkiego. Ale odgrzewane w mikrofalówce, na praktykach, smakują równie dobrze.
Składniki:
8-9 sporych ziemniaków, podobnej wielkości
1,5 kiełbasy
150g boczku wędzonego
100g sera żółtego
200g pieczarek
Parmezan do posypania
Pieprz, sól, papryka czerwona
Czas wykonania: 1h
Koszt: 7-10zł
Wykonanie:
Ziemniaki szorujemy porządnie szczoteczką, w łupinkach wkładamy do dużego garnka, zalewamy wodą, solimy. Gotujemy pod przykryciem aż będą al dente ;) nóż wbity w ziemniak powinien wchodzić gładko, ale nie wysuwać się od razu. Ziemniaki odcedzamy, zalewamy zimną wodą.
Na patelnię wrzucamy pokrojony w kosteczkę boczek, podsmażamy chwilę. Dorzucamy pokrojone w ćwiartki kapelusze pieczarek i talarki z nóżek. Podsmażamy chwilę aż pieczarki zmiękną. Dorzucamy kiełbasę, smażymy jeszcze chwilę, odstawiamy.
Lekko ostudzone ziemniaki przekrajamy na pół tak, aby przecięta powierzchnia była jak największa. Łyżeczką wydrążamy miseczki w miąższu, pamiętając, aby zostawić go od brzegów odpowiednio dużo. Dodajemy wydrążone fragmenty ziemniaków do farszu z patelni. Tak postępujemy ze wszystkimi ziemniaczkami. Układamy je na wyłożonej papierem blasze do pieczenia. Do farszu dosypujemy łyżeczkę papryki, sporą szczyptę pieprzu, sporą szczyptę soli (do smaku). Dodajemy pokrojony w kosteczkę ser żółty. Nakładamy farsz do łódeczek ziemniaczanych - według upodobań mniej, lub bardziej kopiasto. Szczodrze posypujemy każdą łódeczkę parmezanem. Wsadzamy do piekarnika nagrzanego do 150 stopni na ok. 20 minut, aż się zezłocą. Smacznego!
Ziemniaczki najlepiej smakują z sosem czosnkowym, który ja przyrządzam z kubka jogurtu naturalnego, dwóch posiekanych ząbków czosnku, pieprzu i soli. Mający w nosie linię mogą dodać też dwie łyżki majonezu.
PS. Ratunku, wciąż mam pół siaty ziemniaków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)