Bez tych pierniczków nie ma u mnie świąt. Może się walić, palić, możemy nie mieć czasu - pierniczki są zawsze. To chyba pierwsze ciastka które piekłam, jeszcze jako mały szkrab, z mamą - mama toczyła kuleczki, a ja swoją porcję wałkowałam i wycinałam ulubione, nie wiedzieć czemu, koguciki, grzybki i gwiazdki (kogucik na Wigilię, kto to widział w ogóle).
Obowiązkowe było też siedzenie przy piekarniku, obserwowanie jak pierniczki się złocą i przy okazji - świąteczne pogaduchy o wszystkim i o niczym. W zasadzie mam z tymi ciasteczkami same dobre wspomnienia, zawsze więc wracam do tego przepisu, niczego w nim nie zmieniając.
Nazwa oczywiście od ich twardości - pierniczki są twarde, kruche i świetnie nadają się na ozdoby choinkowe. W piekarniku nie rozlewają się zbyt mocno, więc dziurki wykrojone przed pieczeniem zachowują swój kształt. Po ozdobieniu białym lukrem i przewleczeniu ładnej tasiemki będą śliczną ozdobą na choince. Miękną po ok. 1,5-2 tygodnia. Jeżeli chcecie przyspieszyć ten proces, to zamknijcie je w puszce ze skórką od jabłka - zmiękną w 2-3 dni.
Jeżeli posiadacie zestaw różnej wielkości wykrawaczek-gwiazdek to pokuście się o zrobienie choinki - gwiazdki od największej do najmniejszej układamy na sobie, przekładając je malutkimi kółeczkami lub, w moim przypadku, najmniejszą gwiazdką. Polukrowane, zaśnieżone, ozdobią świątecznie mieszkanie. A po świętach można je schrupać :)
Ładnie ozdobione i zapakowane pierniczki będą też miłym, drobnym upominkiem dla znajomych - jeżeli opakujecie w celofan taką śnieżynkę-bombkę na pewno sprawicie komuś przyjemność małym kosztem, polecam. Ja regularnie od kilku lat obdarowuję najbliższych przyjaciół takimi właśnie paczuszkami :)
Składniki:
1kg + 100g mąki + do podsypywania
0,5 litra miodu sztucznego
1 łyżeczka sody
1,5 szklanki cukru
1 paczka przyprawy do piernika
3 jajka
2 łyżki wody
1 łyżka masła
Koszt: ok. 10zł
Czas wykonania: 2-3h
Wykonanie:
W garnku mieszamy miód, cukier, wodę i masło. Podgrzewamy na malutkim ogniu aż do rozpuszczenia i delikatnego bąbelkowania. Wsypujemy przyprawę do piernika, mieszamy dokładnie. Bardzo, bardzo powoli dodajemy przesiane 100g mąki, wciąż mieszając, żeby nie porobiły się grudy. Po dodaniu całej mąki trzymamy mieszaninę na ogniu jeszcze chwilę, po czym odstawiamy. Teraz musimy poczekać, aż odpowiednio się wystudzi - uwaga na palce przy sprawdzaniu temperatury ;) nie może zupełnie się ochłodzić, bo stwardnieje. Powinna być na tyle ciepła, żeby nie parzyć rąk. W misce mieszamy mąkę z sodą. Dolewamy naszą miksturę, mieszamy lekko łyżką, wbijamy trzy jajka i zagniatamy elastyczne ciasto. Ostrzegam, to potrwa ;) to zagniatanie było dla małej Mnie zawsze wyzwaniem. Ciasto będzie się lekko kleić, nie należy się tym bardzo martwić.
Gdy ciasto jest już gotowe odrywamy z niego kawałki wielkości pięści, i na blacie obficie posypanym mąką wałkujemy na ok. 3-4 milimetry. Prawdopodobnie z góry też trzeba będzie je omączyć. Wykrawamy ulubione kształty ciasteczek i układamy na wyłożonej papierem blasze.
Pieczemy ok. 10 minut w piekarniku nagrzanym do 150 stopni, aż lekko wyrosną i się przybrązowią.
Wersja dla leniwych - można również z ciasta toczyć kuleczki wielkości orzecha włoskiego, wtedy trzeba je będzie piec trochę dłużej, dobrze wtedy też zwiększyć ilość sody do 1,5 łyżeczki.
I jeszcze mała dygresja.
Bardzo uważajcie kupując przyprawę do piernika - cwani producenci chcą nam wcisnąć mąkę w cenie 120zł za kilogram ;) zerknijcie na skład waszej przyprawy - jeżeli znajduje się tam mąka, to należy z niej zrezygnować. Mąka jest tanim wypełniaczem który sprawia, że przyprawy jest więcej, ale jest oczywiście przez to mniej aromatyczna i, cóż, podrabiana. U mnie na czarnej liście wylądował Prymat, w którym to mąka jest wymieniona na pierwszym miejscu w składzie (sic!). Polecam za to np. Kamis, nigdy się jeszcze na nim nie zawiodłam.
Lukrowanie
Jeżeli macie ochotę, to możecie swoje pierniczki ozdobić śnieżnobiałym lukrem - nada im to uroku :) polecam przepis na tzw. royal icing - lukier który jest odpowiednio sztywny, dość szybko zastyga i łatwo nim manipulować.
Składa się on z:
1 białka
1 szklanki cukru-pudru.
W miseczce ucieramy łyżką cukier z białkiem, można też dodać ulubiony barwnik albo ciut soku z cytryny (ale wtedy trzeba dodać więcej cukru). W zależności od wielkości białka pewnie będziecie musieli go odrobinę zagęścić lub rozcieńczyć - nałóżcie odrobinę lukru na papier patyczkiem szaszłykowym, jeżeli trzyma kształt, to wszystko jest ok.
Ja do lukrowania używam specjalnych buteleczek które kupiłam w zeszłym roku w sklepie Tchibo, są bardzo wygodne, ale możecie użyć też woreczka z uciętym rogiem albo papierowej tutki, jak wam wygodniej.
A jak u was idą przygotowania do świąt? :)