I tak właśnie skończyła reszta mojego ciasta na tartę :) Przepis pochodzi z Every Cake You Bake, i w oryginalnej wersji jest po prostu maślany, ale dla mnie maślane różyczki wydawały się nieco zbyt nudne, więc podkręciłam je cynamonem. Wyszła mi jedna, pełna blacha pysznych, rozpływających się w ustach różyczek. Możecie spokojnie robić z całej porcji, znikną ekspresowo ;)
Składniki (na dwie blachy):
200 g zimnego masła
2,5 szklanki mąki (pół na pół mąka pszenna i krupczatka)
3/4 szklanki cukru pudru
3 żółtka
4 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
Koszt: 8-9zł
Czas wykonania: 2-3h (chłodzenie ciasta)
Wykonanie:
Zimne masło, prosto z lodówki, kroimy w kosteczkę. Ucieramy je w palcach z mąką, aż nasze przyszłe ciasto zacznie przypominać mokry piasek. Dodajemy, 3/4 szklanki cukru-pudru, sól i żółtka, zagniatamy elastyczną masę. Jeżeli masa nie chce się kleić, to dodajemy zimną wodę po łyżeczce.
Z ciasta formujemy kulkę, którą owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum godzinę. Im zimniejsze ciasto, tym ładniejszy kształt będą trzymać nasze różyczki - moje ugniatałam i składałam ciepłymi rękami, więc się trochę rozpłynęły, ale wcale im to nie odebrało uroku :)
Schłodzone ciasto wyjmujemy po kawałku i wałkujemy na 2-3mm. Szklanką wycinamy cztery kółeczka, które układamy tak, żeby na siebie zachodziły - jak na zdjęciu poniżej. Następnie rolujemy je w wałeczek, który to wałeczek przecinamy w połowie - wychodzą nam dwie, piękne różyczki, którym delikatnie możemy jeszcze rozchylić płatki. Byłam mile zaskoczona jak szybko to wszystko się robi! Po zerknięciu na zdjęcie wydawało mi się, że wszystkie różyczki trzeba sklejać ręcznie z płatków, i już miałam zamykać zakładkę, aż doczytałam jakie to szybkie :)
Różyczki z trzech kółeczek też wychodzą, tylko mniejsze. W zależności od tego jak duże chcecie swoje kruche ciastka, wybierzcie odpowiedniej wielkości szklankę - cierpliwi mogą nawet wykrawać je kieliszkiem żeby uzyskać różyczki-miniaturki :)
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 10-12 minut aż zaczną się złocić.
jakież to pięknie wyglądające!
OdpowiedzUsuńŚliczne, na pewno tak wykorzystam kiedyś resztę ciasta:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają. Lubię takie rzeczy - wyglądają na mega skomplikowane, a robi się je całkiem łatwo :)
OdpowiedzUsuńSuper, że je zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńWyglądają uroczo, aż się pokuszę o zrobienie :3 Do tego przepis z podstawowych składników, które (ja przynajmniej) zawsze mam w domu.
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis!
OdpowiedzUsuńAle śliczne, i na pewno smaczne:)
OdpowiedzUsuńmoje pytanie może wydać się dziwne bo jestem facetem, ale... czy te różyczki się piecze?:D po zdjęciach wygląda mi na to że tak, ale nie widzę nigdzie info o czasie i temp. pieczenia... dzięki za odp. :)
OdpowiedzUsuńAhaha, musiałam skasować jak przenosiłam zdjęcie, albo po prostu jestem debilem i nie dopisałam :D oczywiście, że się piecze, dodałam info :))
UsuńZdobyłem serce jednej pani dzięki tym różyczkom ;) Teraz muszę je robić co tydzień :P .. i o dziwo za każdym razem pyszne ;)
OdpowiedzUsuń