środa, 2 marca 2011

Prażona ciecierzyca.


Rewelacyjny przepis podpatrzony u Niny, lekko zmodyfikowany. Byłam zaskoczona tym, jak bardzo sycąca jest ta przekąska - po chipsy sięgamy raz po raz, a tu w pewnym momencie po prostu czujemy, że się najedliśmy ;) Zaskakujący, orzechowo-ziołowy smak, przepyszny. W pewnym momencie pachniało mi pieczonymi kasztanami, a chrupie w zębach jak takie małe, smażone ziarna kukurydzy, które gdzieniegdzie podają do piwa...są świetne, od razu znalazłam dla nich zastosowanie - spakowałam je w tytkę, jako białkowo-węglowodanową przekąskę na uczelnię - czasami łapie mnie głód pomiędzy zajęciami, a przerwa krótka - tym się spokojnie najem na jeden wykład :)


Składniki:

200g ciecierzycy (1 szklanka)
2 łyżki oliwy (u mnie pół na pół olej ryżowy i orzechowy, myślę też, że można nawet zmniejszyć ilość)
1/4 łyżeczki mielonego kuminu (nie kminku!) (posiekałam drobno nożem, bo miałam całe ziarna, a młynka niet)
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki  pieprzu
3/4 łyżeczki chili
1/2 łyżeczki tymianku
2/3 łyżeczki tandoori masaali (Inka, nie krzycz, tak dobrze?)

Koszt: ok. 3zł
Czas wykonania: dłuuugi, ale tak naprawdę to mało pracochłonny.


Wykonanie:

Ciecierzycę na noc wsypać do miski i zalać wodą (dużą ilością, nie tak ledwo-ledwo ;)). Następnego dnia ciecierzycę gotujemy w dużej ilości lekko osolonej wody, ok. 20 minut, do miękkości (ja zrobiłam tak al dente, bałam się, że będzie się rozpadać).  Odcedzić, wytrzepać jak najwięcej wody, rozsypać na płaskiej powierzchni, żeby wyschła. Nina zaleca wysuszyć ją ściereczką, ale ja jestem leniem, więc rozsypałam ją po prostu na blasze, żeby sobie wilgoć wyparowała ;) W miseczce mieszamy oliwę i przyprawy. Dorzucamy do tego przeschniętą ciecierzycę, i mieszamy dokładnie, aż ziarenka pokryją się przyprawami. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni, rozsypujemy ciecierzycę na blasze, i pieczemy aż będzie chrupiąca. U mnie trwało to ok. 35-40 minut (termoobieg). Ciecierzyca najpierw będzie miała tylko chrupiącą skorupkę, ale w środku będzie miękka - nie dajcie się nabrać ;) najlepiej próbować co jakiś czas. Chrrrrup!

12 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na przekąskę, muszę wypróbować i zaserwować na jakąś noc filmową zamiast chipsów i popcornu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.... chyba chodzi o ciecierzycę czyli groch włoski mój ulubiony nie o soczewicę, Ja też nie raz robię na swoim blogu ( zdrowi na codzien) malutkie "błądki" chyba że żle zrozumialam...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi za mną ta soczewica i chodzi :D w tytule dałam dobrze, pierwsze dwa zdania też, a później poszłoooo :) pewnie to przez to, że nie wiem czemu - zapamiętałam sobie właśnie tę soczewicę. Nawet jak szukałam przepisu, to najpierw za nią patrzyłam ;) Dziękuję Ci bardzo, poprawione ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie lubie takie zdrowe przekaski - na pewno skorzystam!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też jem jako przekąskę naukową :)

    Cieszę się, że zrobiłaś! Nie bój się ugotować do miękkości - nic się nie stanie, bo ugotowana ciecierzyca pięknie wysuszy się w piekarniku

    OdpowiedzUsuń
  6. Nina, bałam się, że jak je będę sitkować i potrząsać to się rozpadną :) ale wyszły mi dość miękkie, myślę, że były ok.

    OdpowiedzUsuń
  7. a, ok, no one właśnie mają być dość miękkie, a nie rozgotowane; zresztą teraz to już jesteś ekspertem w tej dziedzinie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Musimy kiedyś po prostu porównać nasze wersje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś wspaniałego, muszę w weekend wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Werando, bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zrobiłam! Zaskoczona, co?:) Pycha. Jakieś niesamowite połączenie smaku pieczonych ziemniaków, popcornu i orzechów. Tylko sypnęło mi się za dużo pieprzu i pali, oj pali.Ineso

    OdpowiedzUsuń
  12. Smak pyszny, tylko nie wiem wreszcie, jak długo gotować i jak długo piec, aby wyszła chrupiąca, ale nie twarda (noszę aparat orto i nie mogę gryźć twardych rzeczy). Moja była ugotowana na dość miękko. W trakcie suszenia była ta faza, kiedy skórka była chrupiąca, a środek miękki i taką jadło się najlepiej, ale po ostudzeniu twardniały. Przy dłuższym prażeniu część ziaren jakby pękła i te były najlepsze - chrupiące, a nie twarde. Masz może jakieś spostrzeżenia co do sposobu przygotowania i wpływu na chrupkość/twardość?

    OdpowiedzUsuń

Widzę każdy pozostawiony komentarz - również w przepisach archiwalnych. Za wszystkie bardzo dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...