Jak się u was na nie mówi? Kopytka czy pierogi leniwe? A może jeszcze inaczej? U mnie to zawsze były po prostu kopytka, byłam bardzo zdziwiona gdy się okazało, że na większości blogów kopytka funkcjonują jako ziemniaki plus mąką plus jajko, w dodatku zazwyczaj podawane jako dodatek do mięsa czy z sosem grzybowym.
Moja babcia i mama zwykły robić kopytka właśnie w ten sposób - z twarogiem, polane masłem i posypane cukrem. Uwielbiałam je! I nadal uwielbiam.
Składniki:
800g ugotowanych, wystudzonych i zmielonych ziemniaków
100g mąki pszennej
100g mąki ziemniaczanej
1 jajko
200g twarogu, zmielonego razem z ziemniakami
Masło
Cukier
cynamon
Koszt: 5zł
Czas wykonania: 2h
Wykonanie:
Ziemniaki gotujemy, tłuczemy gdy jeszcze są gorące, czekamy aż wystygną. Mieszamy i mielimy z twarogiem, dodajemy mąki i jajko, zagniatamy elastyczne ciasto. Możemy podsypać jeszcze trochę mąką gdyby było bardzo klejące, ale zawsze będzie się trochę kleić.
Dzielimy ciasto na 4 części, podsypując mąką rolujemy w wałeczek, lekko spłaszczamy. Kroimy ukośnie mokrym nożem.
Wrzucamy na gotującą się, osoloną wodę, gotujemy aż do wypłynięcia i od tego czasu jeszcze 2 minuty.
Podajemy prosto z wody, polane roztopionym masłem, posypane cukrem i cynamonem.
Ugotowane kopytka można mrozić i przechowywać w lodówce, odsmażać na maśle do zrumienienia.
pyszności, zjadłabym takie:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam je z bułką tartą i masłem <3
OdpowiedzUsuńNiemal się popłakałem widząc te kopytka i opis podania ich z mięsem i sosem grzybowym. Dziś za taki zestaw byłbym w stanie zapłacić tyle co za dobrą wołowinę. Nic, absolutnie nic, nie przywróci mi tego smaku z dzieciństwa. Taki zestaw, z obowiązkową surówką z ogórków kiszonych i cebulką, jadłem jako mały brzdąc głównie w czasie wakacji. Babcina kuchnia (niestety przekreślona krótkością żywota) jest mi jednak już niedostępna od ponad 15 lat.
OdpowiedzUsuńMuszę sam spróbować tego przepisu. Mięso pamiętam, że było bardzo miękkie, rozpadało się na paseczki/ strzępki/ włókna pod naciskiem widelca. Tylko czy był tam twaróg... tego nie wiem.
Aha. Nazywaliśmy to zarówno "kopytka", jak i "leniwe".
Sentymentalne jak dawno nie było. Dodaje wpis do ulubionych i szukam odmian bez twarogu. Może coś zaiskrzy w pamięci :)
Żeby nie było, babcia potrafiła dla jednych zrobić wersję z mięskiem, drugim podać - jak tu - smażone z "czymś brązowym", jak to określałem. Ech... cudne czasy :)
Leniwce! Ale moja mam nigdy nie robiła ich z kartoflami. A najlepsze są z bułką tartą z masła. Pyszności!
OdpowiedzUsuńteż robię kopytka czesto :)
OdpowiedzUsuńmam na blogu :)
Ale ja nie z tym, bardzo spodobał mi się wpis o tym co blogerzy mają w szafkach :) kiedy pojawi się kolejny taki wpis?
Kopytka, czyli szagówki (u mnie, w poznańskiem) - najlepsze z cukrem, który pod wpływem ciepła rozpuszczał się, tworząc słodki sos....
OdpowiedzUsuńMoja mama robi KOPYTKA z twarogiem, ale ten cukier to jakaś profanacja ;)
OdpowiedzUsuńU mnie były leniwe (z samego twarogu) albo kopytka (z samych ziemniaków, jako recykling). Ty łączysz te dwa przepisy w jeden - a zresztą, jak zwał, tak zwał :-) Uwielbiam kluski wszelkiego rodzaju, na słodko i nie na słodko!
OdpowiedzUsuńU nas kopytka jadało się na słodko, ale najczęściej ze smażonym boczkiem i cebulką - mmm... Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńZ samych ziemniaków to zawsze były kopytka, podawane z sosem pieczeniowym, a z samego twarogu leniwe, z cukrem i z cynamonem. Kujawsko-pomorskie jak coś ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam - wyszły PRZEPYSZNE i mięciutkie:) Przepis genialny!
OdpowiedzUsuń