poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Chrupiący kurczak pieczony w krakersach
Przepadam za kurczakiem w chrupiącej panierce, ale smażenie na głębokim tłuszczu zawsze mnie odstraszało. Być może krakersy nie są najzdrowszą alternatywą, ale lubię to złudne uczucie, że to na pewno lepsze, bo nie smażone, tylko pieczone ;)
Przepis w każdym razie pyszny, fajny pomysł na szybki obiad, bo wrzucamy po prostu kurczaka do piekarnika, zapominamy o nim na 20 minut, klecimy szybciutko jakąś sałatkę i możemy jeść.
Użyłam krakersów lajkonika i kurczak leżakował sobie w lodówce całą noc, ale raczej przypadkowo - po prostu jednak nie upiekłam go wieczorem, tylko następnego dnia. Myślę, że 2-3h spokojnie wystarczą, tak samo jak piszą Kasia i Marcin, od których zaczerpnęłam przepis. Brakowało mi jednak przypraw i marynata wydała mi się strasznie ascetyczna, więc dołożyłam coś od siebie.
Składniki:
Dwie pojedyncze piersi z kurczaka
400ml maślanki
2 ząbki czosnku
Sól, pieprz, papryka czerwona
~150g krakersów
Koszt: 10zł
Czas wykonania: 20 min pieczenie, min. 2h marynata
Wykonanie:
Mięso z kurczaka myjemy, oczyszczamy z błon. Kroimy w paski lub mniejsze kawałki, w zależności od humoru. Do miski wlewamy maślankę, łyżeczkę papryki słodkiej, szczyptę pieprzu, pół łyżeczki soli, dwa posiekane ząbki czosnku. Wrzucamy kurczaka, mieszamy dokładnie. Wstawiamy do lodówki na minimum 2h, można też na całą noc. Po tym czasie kruszymy dokładnie krakersy (moje były ciut za mało pokruszone, chociaż miało to swój urok :)) i obtaczamy w nich kurczaka tak, żeby był nimi dokładnie pokryty. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 20-25 minut (w zależności od wielkości kawałków kurczaka). Podajemy z sałatką, dipami, ziemniaczkami.
niedziela, 21 sierpnia 2011
Pierogi z bobem.
Uff, odgrzebałam ostatnią porcję z zamrażarki i zjadłam z dużą przyjemnością :) obecnie, w czasach supermarketów i mrożonek, bób jest dostępny cały rok - oczywiście świeży jest najlepszy, ale w zimie na pewno wrócę do tego przepisu.
Byłam mocno sceptycznie nastawiona do farszu, w którym bób nie wymaga obierania. No bo jak to, ze skórkami? Ale okazuje się, że te skórki pasują tam całkiem fajnie - jest co gryźć, no i dobrze wpływają na przemianę materii. Mmm, błonnik ;)
Składniki są na duuużą porcję. Żeby poczytać o tym jak dokładnie robić ciasto pierogowe i w jaki sposób je sklejać - zajrzyjcie tu: Jak zrobić pierogi?
Składniki:
1kg bobu
200g boczku wędzonego
2 spore cebule
Pieprz, sól
Dowolny ser jako dodatek: oscypek, pleśniowy, parmezan, corregio.
Koszt: 8-10zł
Czas wykonania: 1,5h
Wykonanie:
Bób gotujemy w osolonej wodzie, do miękkości. Boczek kroimy w kosteczkę, zesmażamy na patelni, dodajemy posiekaną w kostkę cebulę, smażymy aż się zeszkli. Ugotowany i przestudzony bób zgniatamy tłuczkiem do ziemniaków, chyba, że mamy blender, wtedy wrzucamy do blendera i miksujemy przez chwilę (nie na gładką pastę, tylko z grubsza :)). Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, ja lubię dość sporo.
Ciasto sporządzamy z tego przepisu, tworzymy pierogi. Gotujemy 3 minuty od czasu wypłynięcia i podajemy.
Uwaga: bardzo polecam ugotowane pierogi przysmażyć na patelni, albo jeszcze lepiej - wsadzić na 5 minut do piekarnika, posypane ulubionym serem. Rewelacyjnie sprawdziły się z oscypkiem i serem pleśniowym, u mnie na zdjęciu akurat posypane są corregio.
czwartek, 18 sierpnia 2011
Puszyste ciasto drożdżowe ze śliwkami
Ten przepis zaczerpnęłam od Doroty, która kiedyś polecała go jako ciasto drożdżowe z owocami, później zmieniła zdanie i poleca jednak jako samo drożdżowe z kruszonką, a ja pozwalam sobie się nie zgodzić, i przekornie - ponownie podaję jako przepis na ciasto z owocami :) moim zdaniem wcale na puszystości przez owoce nie traci, wręcz przeciwnie. Jest pyszne, mięciutkie, wyrasta bardzo wysokie i idealnie się komponuje z owocami i kruszonką.
Ja nie przepadam za samym ciastem drożdżowym bez dodatków, zniosę je ewentualnie w pierwszy dzień gdy jest jeszcze ciepłe, ale jeżeli wy lubicie - możecie śmiało pominąć dodatek owoców i po prostu posypać kruszonką.
Przepis jest na dużą blachę, 20x25cm, jeżeli chcecie zrobić mniejszą porcję w keksówce - zmniejszcie ilość składników o połowę.
Składniki:
600g mąki pszennej (ja, jak to ja, wgniotłam prawie 900g)
25g świeżych drożdży (lub 14g suchych)
250ml mleka
2 jajka
100g roztopionego masła
90g cukru
1/2 łyżeczki soli
Ok. 0,5kg owoców - u mnie śliwki
Na kruszonkę: 50g miękkiego masła, 10 łyżek mąki, 4 łyżki cukru, 8g cukru waniliowego.
Ja co prawda kruszonkę robię z zupełnie innego przepisu, ale często mi nie wychodzi, więc podam lepiej przepis na tę od Doroty :))
Czas wykonania: 2-3h
Koszt: 5-7zł
Wykonanie:
Sporządzamy rozczyn - podgrzewamy mleko aż będzie letnio-ciepłe (za gorące zabije drożdże), dodajemy łyżkę mąki, łyżkę cukru, rozcieramy z drożdżami. Czekamy aż drożdże zaczną się pienić i pracować, ok. 5-10 minut. W misce mieszamy mąkę, sól, cukier. Z rozczynem roztrzepujemy jajka, dodajemy całą masę do mąki, mieszamy wstępnie widelcem. Podgrzewamy i rozpuszczamy masło, wlewamy do ciasta, mieszamy. Ja już na tym etapie dodałam dobre trzy garście mąki, bo nie było szans, żeby mi sensowne ciasto wyszło. Zagniatamy elastyczną kulę aż nie będzie się jakoś bardzo kleić do palców, dosypując mąki w zależności od potrzeb - nie martwcie się, jeżeli tej mąki będzie trzeba dosypać dużo. Pamiętajcie tylko, żeby dodawać jej po trochu - trzeba wyczuć moment, kiedy ciasto przestaje się kleić. Do ciasta drożdżowego można wgnieść naprawdę DUŻO mąki, ale dodajemy tylko tyle, ile trzeba, żeby ciasto nie wyszło za twarde :) Kiedy uda nam się już uformować elastyczną kulę zostawiamy ją w misce na 40-70 minut, w zależności od tego jak ciepło jest. Ciasto ma podwoić objętość. Po tym czasie zagniatamy, wałkujemy na taki-w-miarę-prostokąt. Wkładamy do naszej wybranej foremki. Zostawiamy jeszcze na 30 minut do napuszenia, po czym wciskamy owoce dość ciasno (u mnie - śliwki, więc przekrojone na pół układamy skórką do dołu). Posypujemy kruszonką, którą uprzednio stworzyliśmy z roztartych w palcach podanych składników, dodając masła (jeżeli wyszła nam za sucha) lub mąki (jeżeli za lepka).
Pieczemy w 180 stopniach 30-45 minut, aż wyrośnie duuuuże i złote. Wsuwamy jeszcze ciepłe ze szklanką zimnego mleka :)
Całe szczęście, że nie boli mnie brzuch od ciepłego ciasta drożdżowego, cóż to by była strata dla ludzkości i mojego zadowolenia ;)
czwartek, 11 sierpnia 2011
Ziemniaki ze zsiadłym mlekiem i jajkiem sadzonym.
Prosty sposób na szybki, pyszny obiad. Ponieważ jakiś czas temu S. przywiózł mi od swojego znajomego prawdziwe, wiejskie mleko od prawdziwej, muczącej krowy dałam się namówić na jego zsiadnięcie. Zsiądnięcie? Zrobienie tak, żeby było zsiadłe. No i się zsiadło. Samo w sobie, do picia, nie smakuje mi jakoś szałowo. Użyłam go natomiast w połączeniu które wiedziałam, że na pewno mi zasmakuje - z jego użyciem zrobiłam puree ziemniaczane. Polecam ten sposób, mmm.
Składniki:
Ziemniaki (0,5kg)
Kubek zsiadłego mleka
Pęczek szczypioru
1-2 jajka
Pieprz, sól
Koszt: 4zł
Czas wykonania: 40 minut (bo ziemniaki się gotują ;)).
Wykonanie:
Ziemniaki obieramy, wkładamy do zimnej, osolonej wody, gotujemy pod przykryciem do miękkości, na małym ogniu. Po tym czasie odcedzamy, tłuczemy dokładnie, dodajemy pieprzu, ewentualnie soli i tyle kwaśnego mleka, żeby odpowiadała nam konsystencja. To zależy od gatunku ziemniaków no i osobistych preferencji ;) Opcjonalnie można dodać jeszcze łyżkę masła. Dodajemy pęczek posiekanego szczypiorku i mieszamy. Jajko smażymy na natłuszczonej patelni, podajemy.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Muffinki cytrynowo-makowe.
Bardzo lubię cytrynowe wypieki, ale do połączenia maku i cytryny nigdy nie byłam przekonana. Niepotrzebnie! Okazuje się, że zaskakująco świetnie to wszystko do siebie pasuje. Użyłam zmodyfikowanego przepisu Doroty, ale znacząco zwiększyłam ilość maku i darowałam sobie posypywanie. Nie lubię też przepisów, gdzie trzeba użyć tylko fragmentu jajka (w oryginalnym przepisie było 1 jajko + 1 białko) - zazwyczaj resztę muszę wyrzucać. Więc pominęłam dodatkowe białko, dałam odrobinę więcej mleka.
Wiem, że wiele osób zagląda tu właśnie po przepisy na muffinki - utworzyłam więc dla nich nową kategorię, żeby wygodniej było wyszukiwać :)
Składniki:
170ml oleju
1 jajko
200 ml mleka
1 cytryna
225g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
190g cukru-pudru
4 czubate łyżki maku
Koszt: 5-6zł
Czas wykonania: 30 min
Wykonanie:
Mieszamy olej, roztrzepane jajko, mleko, wciskamy sok z cytryny i trzemy skórkę (tylko tę żółtą część, białe albedo jest gorzkie :)). W miseczce mieszamy mąkę, cukier-puder, proszek, sól i mak. Łączymy suche z mokrym, nakładamy masę do papilotek - prawie do samej góry, nie rosną aż tak duże. Pieczemy ok. 20 minut w 190 stopniach, aż ładnie się zezłocą. Dłużej wypieczone są mniej malownicze, ale dużo smaczniejsze :) lekko chrupiące, mięciutkie w środku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)