Momo są dla Nepalu tym, czym dla nas są pierogi. To ich typowe, tradycyjne pierożki/bułeczki, gotowane na parze, faszerowane różnego rodzaju nadzieniem. Tradycyjnie było to mielone mięso, ale obecnie używa się również nadzienia warzywnego, serowego, z tofu i wszelkich mieszanek wymienionych składników.
Ja miałam potrzebę resztkową, tj. miałam trochę rzeczy które trzeba było zużyć, więc moje nadzienie jest pewnie nieortodoksyjne, ale pyszne ;)
Przepis na momo, a w zasadzie ciasto, jest bardzo podobny do ciasta pierogowego, różnią się kształtem i sposobem przygotowania.
Tymi bułeczkami wracałam do zdrowia po świątecznej grypie żołądkowej (tak, tak...). Są lekkostrawne przez gotowanie na parze i zawartość gotowanego mięsa, więc były dla mnie idealne ;)
Składniki:
Ciasto:
1-1 1/2 kubka mąki
0,5 kubka ciepłej wody
3/4 łyżeczki soli
2 łyżeczki oleju
Nadzienie:
ok. 250-300g gotowanego mięsa, u mnie: kawałek wieprzowych żeberek, kawałek wołowiny rosołowej, nóżka z kaczki
1 mała kapusta bok choy lub 1/3 kapusty pekińskiej
3-4 suszone grzyby mun
2 ząbki czosnku
1 łyżka sosu sojowego
Pieprz
Czas przygotowania: 1-1,5h
Koszt: ok. 10zł
Wykonanie:
15 minut wcześniej grzyby mun zalewamy wrzątkiem i pozwalamy im nasiąknąć.
Mąkę mieszamy z solą, dodajemy powoli wodę i olej, zagniatamy miękkie, elastyczne ciasto - miększe niż na pierogi. Odstawiamy na 20 minut przykryte ściereczką.
Namoczone grzyby mun kroimy w cieniutkie paseczki.
Kapustę siekamy w paseczki, wrzucamy na odrobinę oleju, doprawiamy sosem sojowym i odrobiną pieprzu. Smażymy chwilę, po czym zmniejszamy ogień i przykrywamy, dusimy kilka minut aż zmięknie. Dodajemy drobno posiekamy czosnek i grzyby mun, podsmażamy chwilę, dodajemy posiekane drobno mięso, smażymy wszystko chwilę razem, doprawiając jeszcze sosem sojowym do smaku. Odstawiamy aby odrobinę ostygło.
Ciasto dzielimy na 8 części. Każdą z nich formujemy w kuleczkę którą następnie rozwałkowujemy cienko. Na każdy placuszek nakładamy kopiastą łyżkę nadzienia po czym zawijamy brzegi na górę, łapiąc za fragment ciasta i doklejając go do poprzedniego, dookoła.
Bułeczki układamy na kwadratowych kawałkach papieru do pieczenia, można też użyć np. liści kapusty. Gotujemy na parze ok. 5-8 minut, aż ciasto się ugotuje a wnętrze będzie gorące.
Smakują pysznie skropione sosem sojowym.
Pięknie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńAleż urozmaicone miewasz resztki do zużycia :) Wyglądają apetycznie. Kiedyś znajoma przywiozła z Gruzji zdjęcia czegoś podobnego, tylko chyba gotowanego w wodzie, jak zwykłe pierogi.
OdpowiedzUsuńJeśli zdarza Ci się jeść soczewicę, pewnie też by się nadała na nieortodoksyjny fars. Z suszonymi pomidorami... albo dynia lub cukinia z jakimiś dodatkami... albo farsz jak do polskich pierogów z mięsem, z aromatycznymi ziołami...Się rozmarzyłam :) Lubię pierogi.
W Gruzji robi się chinkali, też były u mnie na blogu :) ale one są inne, bo farsz robi się z dodatkiem wody i mięso jest surowe, więc po ugotowaniu w środku jest taki pyszny bulion który najpierw trzeba wypić zanim się przystąpi do konsumpcji pierogów ;)
UsuńSoczewica to pyszny pomysł na farsz, wymieszałabym ją z wędzonym tofu, mmm!
Wędzonego tofu nie jadłam nigdy. Brzmi tak dziwnie, że na pewno by mi się spodobało :)
UsuńFajna odmiana :) no i mają zasadniczą przewagę nad naszymi pierogami - gotuje się je na parze, więc nie ma mowy o rozwalaniu w wodzie, czego zawsze się obawiam.
OdpowiedzUsuńO tak, trochę się obawiałam, że mogą się rozpaść, ale ani jedna sztuka nawet o tym nie pomyślała :)
Usuńto jest coś co uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńEgzotycznie wyglądają i smacznie.
OdpowiedzUsuńAle cudnie wyglądają, tak oryginalnie jak dla mnie. No i tym też zachęcają do sięgnięcia po sztukę lub dwie na dzisiajszy obiad ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Zrobiłam je skuszona właśnie kształtem :)) w kolejce czekają jeszcze chińskie char siu bao, podobne w wyglądzie...
UsuńUrocze! Ja po grypie zawsze kuruję się ryżem z gotowanym kurczakiem - to wygląda na niezłą alternatywę :-)
OdpowiedzUsuńTak, mnie na nogi postawiło ;)
UsuńRobiłam je przed świętami, nie smakowało :D
OdpowiedzUsuńO, a co było nie tak? ;)
UsuńSkuszę się na nie :) wyglądają smacznie ...
OdpowiedzUsuń