poniedziałek, 7 lutego 2011
Ciastka obłędnie czekoladowe.
Wzięło mnie wczoraj po nocy na pieczenie...nie mogłam znaleźć takich ciastek, jakie by mi pasowały, więc zmodyfikowałam kilka znalezionych przepisów, i oto wyszły - czekoladowe ciastka tak pyszne, że po raz pierwszy od bardzo dawna oblizywałam mieszadełka miksera. Najlepsze są jeszcze na ciepło, a zaraz później - maczane w mleku. Mniam. Polecam jako prezent na walentynki ;)
Co ciekawe - wyszły mi dwa "rodzaje". Pierwszą partię piekłam na macie silikonowej, i trochę krócej - po upieczeniu lekko opadły, i w środku są bardziej ciągnące. Drugą partię piekłam od razu na blasze, i wyszły bardziej kopulaste, a w środku trochę bardziej sypkie. Wydaje mi się, że zależy to od długości pieczenia - 7-8 minut dla opadniętego efektu, 10-12 dla lepiej wyrośniętych ciastek :) poeksperymentujcie, i zobaczcie, co wam bardziej pasuje ;)
Wyszło mi 25 sporych ciastek, i dziś przepis szklankowy - używałam kubka o standardowej pojemności 250ml :)
Składniki:
140g miękkiego masła (użyłam kiepskiej margaryny którą kupiłam kiedyś przypadkiem, ale na pewno z masłem będą lepsze)
1 szklanka cukru trzcinowego
1,5 szklanki mąki pszennej
1 jajko
1/4 szklanki kakao (ciemnego, dobrej jakości)
1 łyżeczka sody
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
Kilka kropel aromatu waniliowego
Czas wykonania: 30 minut
Koszt: 4-5zł
Wykonanie:
Masło wkładamy do miski, i ucieramy mikserem przez 1-2 minuty. Dodajemy cukier, ucieramy. Dodajemy jajko, ucieramy przez 2-3 minuty. Wsypujemy/dodajemy całą resztę składników, miksujemy aż zrobi nam się gęsta, mocno lepka masa. Oblizujemy mieszadełka. Nagrzewamy piekarnik do 190 stopni, i mokrymi rękami formujemy ciasteczka wielkości orzecha włoskiego, które spłaszczamy i układamy na blasze w dość dużych odstępach - rosną. Masa jest mocno klejąca się, tak ma być - spokojnie. Ja co kilka ciastek myłam ręce. Pieczemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, albo matą silikonową/teflonową - odrobinę mi przywarły do czystej blachy, więc nie polecam. Pieczemy od 8 do 12 minut - odsyłam do komentarza powyżej ;) wyjmujemy, ciacha będą mocno miękkie - czekamy aż trochę ostygną, po czym zdejmujemy z blachy (ja po prostu zsunęłam matę gdzieś na stół obok ;)). Zajadamy się!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
yummy :D
OdpowiedzUsuńTaką mam straszną ochotę na ciastka. Czekoladowe właśnie. Albo na muffiny. Chodzi to za mną od kilku dni. Ale ciągle nie mogłam się dowiedzieć, jak jest "soda" po norwesku, a jak tu piec bez sody. No ale w końcu wiem: "soda" to "natron". Teraz kupię i upiekę. Nawet foremki znalazłam w akademikowej kuchni.
OdpowiedzUsuńZnalazłaś formy do muffinek? Jaaa, to rób muffinki potrójnie czekoladowe!
OdpowiedzUsuńMuszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPolecam koniecznie ;) wypróbowane dziś na uczelni przez przedegzaminacyjne studentki - twierdziły, że dobre.
OdpowiedzUsuńubostwiam jak coś jest obłędnie czekoladowe :)
OdpowiedzUsuńoch, brzmią fantastycznie
OdpowiedzUsuńNaprawdę obłędne. Genialne... Dziękuję za przepis:)
OdpowiedzUsuńProszę! Cieszę się, że zasmakowały :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, obłędnie czekoladowe <3
OdpowiedzUsuńI naprawdę pyszne :3
czy jeśli zamiast cukru trzcinowego użyję zwykłego, różnica w smaku będzie duża? albo w ogóle nie wyjdą?
OdpowiedzUsuńAsiu, nie będzie duża - będą nieco mniej smaczne, ale przez dużą zawartość kakao ten ciemny cukier nie jest aż tak wyczuwalny :)
OdpowiedzUsuńtakie sobie, nie sa jakies wyrosniete, a trzylamal 11 min. potwornie kruche i suche. w smaku takie sobie
OdpowiedzUsuńOne zdecydowanie nie powinny być kruche, powinny być w środku miękkie i sprężyste...więc coś poszło nie tak :) może za małe jajko? Może masło słabej jakości? Sama nie wiem...
UsuńIle to "kilka kropel" aromatu waniliowego? ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, kilka :D ja zazwyczaj robię takie małe chlupnięcie z buteleczki, a jak używam domowego aromatu waniliowego - ok. łyżeczki :)
UsuńCiastka wyszły przepyszne, przepis zostanie w rodzinie na lata ;) Dziękuję!
Usuń